O Kraju Basków myśleliśmy już dłuższy czas i nareszcie zdarzył się odpowiedni moment. Tydzień to za mało, żeby formułować podsumowania w pigułce, ale mieliśmy wrażenie, że jesteśmy w hiszpańskiej Bawarii. W Bilbao z kolei czułam się jakbym odwiedzała Froda z Władcy Pierścieni w angielskim shire. Nie ma tu wpływów arabskich, widocznych w Hiszpanii, którą znaliśmy dotychczas, stąd pewnie te skojarzenia z bliższymi nam rejonami Europy, zarówno geograficznie, jak i pogodowo.
Kraj Basków kojarzy mi się z nacjonalistycznymi nastrojami i organizacją terrorystyczną ETA. ETA rozwiązała się w 2011 roku, jednak wciąż w regionie na każdym kroku widać podkreślanie suwerenności. Oprócz flag często rzucały nam się w oczy napisy „Euskal Herria indepencia”, czyli niepodległość narodu baskijskiego – na murach, samochodach, naklejkach w różnych miejscach. Rośnie też odsetek młodych ludzi (16-24 lat) posługujących się językiem baskijskim – w 2022 wynosił 55%.
Taka ciekawostka – klub sportowy Athletic Bilbao od lat ma politykę zatrudniania tylko baskijskich piłkarzy (w tej chwili mają jednego gracza zagranicznego) i mimo to, albo dzięki temu, jeszcze nigdy nie spadli z La Liga.
Ta podróż rozbudziła nasz apetyt na głębsze poznanie tej części Hiszpanii.
Proponujemy nasze subiektywne TOP 10 aktywności w San Sebastian, Bilbao i okolicach. Jednak zanim do przyjemności, jedna uwaga logistyczna. Parkingi długoterminowe w San Sebastain i Bilbao są drogie. W San Sebastian bardzo drogie (ok. 30 EUR za dobę), w Bilbao nieco tańsze i często hotele mają podpisane umowy zniżkowe. W San Sebastian są darmowe parkingi na przedmieściach, stamtąd można komunikacją publiczną albo taksówką dojechać do centrum. Warto ogarnąć temat przed podróżą.
1. Przebiec półmaraton w San Sebastian
Głównie po to tu przyjechaliśmy. Fajnie się biega po nieznanym pięknym mieście, pierwsze 5 do 10 kilometrów jest naprawdę przyjemne. A potem to już wszystko jedno, aż do mety, kiedy uświadomisz sobie, że zaraz zjesz i wypijesz coś pysznego wylegując się na plaży w uroczym San Sebastian. To wspaniała nagroda.
2. Napić się wina na murku przy porcie w San Sebastian
Zawsze będę przedkładała takie randki ponad te w restauracjach. Na schodach pod kościołem w Rzymie, na plaży, na łące, w parku, na krawężniku pod Panteonem, czy właśnie w porcie w San Sebastian o zachodzie słońca.
Stąd już rzut beretem do Parte Vieja, czyli starego miasta, gwarnego w dzień i po zmierzchu. Można tu przebierać w barach pintxos i kupić sobie coś ładnego w artystycznych sklepikach.
3. Pójść na plażę miejską Playa de la Concha…
…rano, kiedy jest odpływ. Zjeść sobie śniadanie na plaży, a potem co godzinę przesuwać kocyk, żeby po mniej więcej trzech zorientować się, że leżymy jak sardynki w puszce z innymi plażowiczami.
Tu dygresja. W Hiszpanii ludzie nie przejmują się ciałem. Każde ciało może sobie być jakie chce. Zakryte lub odkryte, modelkowe albo zwyczajne, młode albo stare. Ludzie w ogóle nie gapią się na siebie. Nawet jak plażą przechodzi zjawiskowo zgrabna dziewczyna, nikt nie oblepia jej wzrokiem jak to się dzieje u nas (oprócz mnie zza ciemnym okularów, ale to społeczne obserwacje;)). Wspaniała wolność, czułam się swobodnie i wyluzowałam z wieczną spiną na swój temat. Ciało to ciało, każdy ma jakieś. Słuchałam podcastu z Dorotą Szelągowską ostatnio i miała dokładnie tę samą hiszpańską obserwację. Powiedziała, że ciało to taki kombinezon na to co w środku i ja się zgadzam. Ma być sprawne, ot i tyle.
4. Poplażować na wielkiej plaży dla surferów Playa de la Zurriola
I nie martwić się o zatłoczenie, bo plaża jest ogromna. Dzięki największym falom w mieście przyciąga młodzież i surferów. To tutaj odbywają się koncerty podczas Festiwalu Jazzowego, a także zawody surfingowe i skateboardingowe.
Nad plażą góruje Centrum Kongresowe Kursaal, siedziba corocznego Festiwalu Filmowego. W dzień wygląda interesująco – nowoczesna bryła wśród kamienic – ale wrażenie robi po zmroku, całe oświetlone.
Plaża Zurriola znajduje się w dzielnicy Gros, która zaczyna stawać się modna. Warto zrobić sobie przerwę w plażowaniu i skoczyć na lunch do jednego z licznych barów. My trafiliśmy do Bodega Donostiarra, polecam.
5. Zrobić sobie piknik pod pałacykiem Palacio Miramar
Ogrody wokół tego położonego na wzgórzu pałacu są otwarte i można siadać na trawniku, co nie zdarza się często przy tego typu zabytkach. Roztacza się stąd piękny widok na San Sebastian i można w cieniu odpocząć od tłumów.
6. Peine del Viento i Playa de Ondaretta
Po drugiej stronie Palacio Miramar jest kolejna plaża, Playa de Ondaretta, w moim odczuciu kameralna, a dzięki temu bardzo przyjemna. Gdybyśmy zabawili w San Sebastian dłużej, myślę, że tutaj chciałabym przychodzić najczęściej. Przez lata Ondaretta była najmodniejszą plażą w San Sebastián. Na początku poprzedniego wieku odwiedzana była przez dyplomatów i tylko tu można było nosić bikini, dzięki czemu była głównym miejscem spotkań w mieście.
Idąc dalej promenadą dojdziemy do Peine del Viento (grzebień wiatru) – punktu widokowego z rzeźbami, które stały się symbolem miasta. Dla nas jednak ciekawsze były dziury, przez które wiatr z fal czesał włosy pochylającym się nad nimi ludziom. Przy większych falach dziury są jak gejzery, więc włosy można zarówno uczesać, jak i umyć.
Dociera tu niewiele turystów, w porównaniu do, na przykład, promenady nad plażą La Concha, więc jest to miłe miejsce, jeśli chcemy sobie posiedzieć we względnej ciszy i podziwiać San Sebastian w oddali.
Nasza dieta opierała się na pintxosach, czyli baskijskim odpowiedniku tapas. To idealne rozwiązanie dla kogoś, kto lubi jeść często i niewielkie porcje. Dla mnie to nie lada atrakcja móc chodzić sobie od pintxos baru do pintxos baru, próbować tego i owego i z tego właśnie uczynić sedno programu wycieczki. Baskijskie pintxos to małe dzieła sztuki, samo wybieranie idealnej kanapeczki było przyjemnością. Do tego kieliszek lub dwa lokalnego wina txakoli, którego kwiatowość w tych okolicznościach nie przeszkadzała mi aż tak bardzo, i mamy poranek/popołudnie/wieczór idealny. Nie trzeba już gwiazdek Michelin, choć ten region to zagłębie gwiazdkowych restauracji.
8. Odwiedzić Bilbao
Aż 3 dni zaplanowałam dla nas w Bilbao, a wystarczyłby jeden. To pewnie nasze skrzywienie, że mając do wyboru miasto nad morzem/oceanem albo miasto nie nad morzem/oceanem, zawsze będziemy skłaniać do tego pierwszego. San Sebastian kupiło nas od razu, więc wszystko, co było potem, było gorsze.
Bilbao ma swój urok. Taki barowy klimat brytyjskich miast, miałam wrażenie, że jesteśmy w Wielkiej Brytanii. Główne punkty na mapie miasta to promenada nad rzeką Nervion, Casco Viejo (stare miasto) i Muzuem Gugenheima oczywiście.
Muzeum odwiedziliśmy, prezentowane wystawy w większości wywołały we mnie niepokój, ale nie będę udawać, że znam się na sztuce. Po wyjściu z ulgą oddałam się swojej ulubionej rozrywce, czyli…. wycieczce po pintxos barach. Przez te trzy dni zdążyliśmy upatrzeć sobie nasze ulubione.
Efekt Bilbao – fenomen społeczno-ekonomiczno-kulturowy, termin oznaczający dynamiczny rozwój miejscowości, będący efektem jej rewitalizacji w oparciu o jeden znaczący obiekt; sukces marketingowy miasta powstały w drodze budowy architektonicznych ikon. Pojęcie pochodzi od udanego procesu rewitalizacji baskijskiego miasta Bilbao, którego istotnym elementem była budowa Muzeum Guggenheima. Proces ten był w późniejszych latach z różnymi efektami kopiowany przez inne miasta na świecie. (https://pl.wikipedia.org/wiki/Efekt_Bilbao).
9. Zrobić sobie przejażdżkę Wybrzeżem Baskijskim
Odwiedziliśmy rybacką wioskę Getarię, miasteczko Lekeitio i punkt widokowy San Juan de Gaztelugatxe. Jechaliśmy nadmorską drogą, mijając kilka innych miejsc, w których warto się zatrzymać, jak miasto surferskie Zaraux albo wielką plażę Mundaka. Polecam taką wycieczkę Wybrzeżem Baskijskim.
LekeitioGetariaSan Juan de Gaztelugatxe
GRATIS: Santander
Przed odwołany lot musieliśmy zmienić plan wycieczki, dzięki czemu spędziliśmy dzień w Santander. Miasto nie leży w Kraju Basków, ale do Bilbao stąd jest tylko godzina droga samochodem.
Santander jest eleganckie i zadbane. Zachwyciła mnie ogromna plaża El Sardinero i dzielnice mieszkalne położone w okolicy. Wyjeżdżając odwiedziliśmy punkt widokowy przy latarni Faro Cabo Major – zjawiskowe miejsce.