Diabeł tkwi w szczegółach – czasem nie wyjeżdżając wcale daleko można poczuć się jak na wywczasach. Wystarczy świeże powietrze, pustka dookoła, trochę zbiorników wodnych, ognicho, spacery, piknik i – last but not least – ten, co do ucieczek z miasta motywuje – auto-dom. Nie chcąc zbyt ryzykować, zabraliśmy Dzieci na biwak z ich pierwszym noclegiem w kamperze do oddalonego od Zielonej Góry o zaledwie 20 km Nowogrodu Bobrzańskiego. Dzięki uprzejmości rodziny ogrodzony teren pomiędzy jeziorkiem a rzeką był do naszej wyłącznej dyspozycji (i domowego psa, który zgłupiał od nadmiaru wolności). Co do bobrów – nie znaleźliśmy. Wciąż nie wiem, jak robi bóbr.
22 marca 2012
Cieszę się, że nie głodujecie. Świetne komentarze Córciu.
Nie głodujemy, nie ma szans, żebym dopuściła do takiej sytuacji. Ani nie umieramy z pragnienia. generalnie, stan zadowalający:)
Spytaj Kamilki, ona wie… Thanks za reklamę naszej działki, może jakiś bogaty inwestor się znajdzie i będzie chciał to cudo kupić…..
Tak właśnie pomyślałam, żeby Kamilę zapytać:)
Co do działki, jak juz mój blog będzie sławny, że hoho, to znajdą się i inwestorzy. A wszystko w rękach czytających, polecających dalej i komentujących – Waszych:)