[box]
„Warto pamiętać, że spośród setek tysięcy lat naszej historii tylko ostatnie dziesięć spędziliśmy jako istoty osiadłe. Nic więc dziwnego, że echa wędrownego życia wolnych mężczyzn i kobiet zapisane w naszym DNA wciąć skłaniają nas do podróży – i że wędrowanie sprawia, że nasze umysły zaczynają pracować w sposób odmienny, a jednocześnie dziwnie znajomy.”
[/box]
W książce „O wolnym podróżowaniu” Brytyjczyka Dana Kierana znalazłam odpowiedzi na pytanie o co chodzi w tym całym kamperowaniu?, choć nie jest ona o kamperowaniu. Autor przedstawia czytelnikowi ideę podróżowania wolnego (w sensie powolnego, niespiesznego). Takiego, w którym nie chodzi o jak najszybsze dotarcie do celu, tylko o samą podróż, przemieszczanie się. Nie chodzi też o to, żeby było jak najłatwiej. Tym samym rozwiewa wątpliwość, która czasem pojawia się w naszych rozmowach – po cholerę drałujemy przez pół Europy przez trzy dni, jeśli samolotem tą samą odległość pokonamy w 3 godziny?
[box]
„Paradoksalnie, akurat teraz, gdy możemy tak szybko przemieszczać się po całym świecie, większość z nas przestała podróżować – zaczęliśmy tylko docierać do wyznaczonych miejsc”.
[/box]
Ano po to, jak pisze Dan Kieran, że taka podróż, przez to, że trudniejsza i dłuższa, jest pełniejsza, dokładniejsza i bardziej świadoma. Umysł ma szansę zbudowania mapy tego kawałka świata, przez który przejeżdżamy, używając internetowej nowomowy – może „otagować” obrazy, kolejne granice, nazwy miejscowości, sceny. W samolocie tej możliwości nie ma.
[box]
„Wolne podróżowanie zmienia sposób, w jaki umysł postrzega świat”.
[/box]
Podróżując wolniej, możemy totalnie oderwać się od codzienności, przestać myśleć, a nawet rozmawiać o rzeczach, które zaprzątają nasze głowy od poniedziałku do piątku.
Dan Kieran najczęściej podróżuje pociągiem. Twierdzi, że jego podróż zaczyna się w momencie, kiedy pociąg minie stację na lotnisku – wszyscy spieszący się wysiadają, on jedzie dalej. Tak samo jest z kamperowaniem – nasza podróż zaczyna się już wtedy, kiedy wyjeżdżamy ze stacji benzynowej na rogatkach miasta. Od tej pory naszym światem są mapy, drogi, nowe miejscowości, nowe miejsca noclegowe, sklepy z nowymi produktami, odmienni ludzie. Z uwagi na fakt, że wszystko jest nowe, a my zdani jesteśmy tylko na siebie, umysł przestawia się na inne fale, przestaje działać szablonowo, na nowo definiuje świat.
Z każdym kilometrem coraz mniej rozmawiamy o tym, co w pracy, o dzieciach, o żmudnej codzienności, o planach nawet – jesteśmy tu i teraz, a nasze głowy, nieustannie przetwarzając nowe obrazy i myśli, paradoksalnie odpoczywają najlepiej.
[box]
„To, że przenieśli się kawałek dalej na planecie, ani trochę ich nie zmieniło – rozmawiali o tych samych rzeczach, co w domu (…). Nie było widać, żeby w jakikolwiek sposób wpłynęły na nich nowe myśli czy odkrycia (…). Ich życie właściwie nie zostało zakłócone”.
[/box]
Autor namawia do zwolnienia nie tylko w czasie podróży. Żyjąc wolniej, mamy szansę dostrzec rzeczy, których nie zauważamy na co dzień. Takim zwolnieniem może być, na przykład, spacer z pracy domu, zamiast samochód. Albo pójście okrężną drogą.
Dan Kieran nie krytykuje podróżowania samolotem jako takiego. Kwestionuje jednak sens zorganizowanej turystyki masowej, która polega na oddaniu się pod opiekę biura podróży i wyłączeniu samodzielnego myślenia. Wsiadamy do samolotu, wysiadamy na lotnisku w państwie x, autokar dowozi nas do hotelu i my w tym hotelu siedzimy tydzień, czy dwa, ewentualnie wykupimy jakąś wycieczkę fakultatywną. Nie mamy styczności z miejscową ludnością, nie kupujemy w tutejszych sklepach spożywczych, nic się w nas nie zmienia, nic taka podróż nie wnosi.
Jest dla mnie niepodważalną prawdą, że podróże kształcą. Pod warunkiem jednak, że są to podróże świadome. Lub właśnie – wolne.
Jakbyś tak jeszcze w codziennym życiu zwolniła…