Cyklady zawsze były moim marzeniem, w tym roku zrealizowanym. Pierwsze dni lipca spędziliśmy na malutkiej cykladzkiej wysepce Ios, a później na sławnej Santorini.
Bardzo lubię klimat niewielkich wysepek – wszystko jest w skali mini i mikro, wszędzie blisko i morze w którąkolwiek stronę by się nie pojechało. Byliśmy zachwyceni od samego początku, gdy tylko wyszliśmy z lotniskowego budynku i stanęliśmy w kolejce do wypożyczalni samochodów. Luz, palmy, uśmiechnięci ludzie, słońce i wszechobecna biało-niebieskość. Dokładnie tak jak na fotografiach.
Powulkaniczne pochodzenie Cyklad sprawia, że wyspy mają fajne górzyste ukształtowanie terenu, więc samo przemieszczanie się z punktu A do punktu B sprawia frajdę. Nawet autem o pojemności silnika minus 300, kiedy ma się wrażenie, że przed kolejną górą trzeba będzie wyciągnąć nogi i rozpędzić się jak Flinstonowie.
Planując wakacje chcieliśmy koniecznie popłynąć na jeszcze jakąś wyspę poza Santorini. Spędziłam dużo czasu czytając o Cykladach, żeby wybrać tę jedną jedyną najwspanialszą, ale w końcu moje plany zweryfikowało życie, a konkretnie rozkład promów. I tak trafiliśmy na Ios. Internet mówił, że to jedna wielka imprezownia dla Anglików, ale akurat w czasie naszych wakacji Wielka Brytania zaostrzyła zasady przemieszczania w związku z covidem, co w efekcie doprowadziło do tego, że angielskiej młodzieży na Ios było bardzo niewiele.
Później, już na Ios, zapytaliśmy właściciela naszego hoteliku, czy zna kogoś, kto zabrałby nas wycieczkę na jeszcze jakąś cykladzką wyspę. Odpowiedział, że owszem, ale czego nam jeszcze brak? Przecież już jesteśmy w raju! Każda inna Cyklada będzie porównywalnie piękna.
Miał rację. Ios to mały raj. Nie potrzeba nic więcej.
IOS
Ios jest bardzo mała. Jej serce to bardzo ładna stolica, Chora, przechodząca płynnie w plażę czy też miejscowość Mylopotas. Poza Chorą tu i ówdzie porozrzucane są niewielkie osady i… to wszystko, jeśli chodzi o skupiska ludzkie. Większość powierzchni wysepki to góry, przecięte kilkoma drogami. Gdzie by się nie stało, zawsze z jakiejś strony widać morze.
Nasz hotel znajdował się przy zatoce Maganari. Gdy jechaliśmy tam po raz pierwszy z portu nawigacja poprowadziła nas prosto przez góry, krętą, szutrową drogą. Byliśmy trochę zaniepokojeni wyobrażając sobie codzienną przeprawę tą drogą naszym samochodzikiem. Całe szczęście okazało się, że górą wiodła normalna asfaltówka.
Zatoka Maganari znana jest z filmu Wielki Błękit. Powstałą tu niewielka osada z kilkoma pensjonatami i hotelami, i dwiema tawernami – Antonis i… AntonIos. Właścicielami są kuzyni, którzy odziedziczyli to miejsce po dziadku i podzielili się. To miejsce jak z filmu o idealnych wakacjach. Ogromna piaszczysta plaża, spokojna, ciepła woda, idealna do pławienia się, obsługa na plaży, spokój. Nie ma tu dyskotek, muzyki, hałasu ani zbyt wielu ludzi.
W sezonie do Maganari z Chory jeździ autobus, przywożąc plażowiczów około 12:00 i odwożąc ich około 17:00.
Gdzie spać na Ios? Dimitris Rooms Hotel
Zatrzymaliśmy się w rodzinnym hotelu Dimitris Rooms Hotel, którego niestety nie ma już na Bookingu, ale można rezerwować bezpośrednio na stronie. Tuż obok jest tawerna należąca do tego samego właściciela, bardzo sympatycznego Dimitriosa. Pokoje były proste i nie pierwszej młodości, ale schludne i miały wszystko, czego potrzebowaliśmy, czyli łazienkę, łóżko, klimatyzację i lodówkę. Na zewnątrz stoliki i krzesła, i cudny widok na morze. W Maganari nie ma żadnego sklepu, ale podstawowe produkty, czyli wodę i wino, można kupić w tawernie.
W tawernie można również zjeść śniadanie i każdy inny posiłek, oczywiście. A jeśli się ładnie poprosi, to załatwią nawet lodowy tort na urodziny.
Z hotelu do rajskiej plaży mieliśmy dwie minuty spaceru. Codziennie lokowaliśmy się na leżakach pod parasolami i czekaliśmy na zimną frape. Potem na piwko, potem do morza, potem znowu na frape, i do morza, potem na przekąskę, i jeszcze raz do morza! Och, wakacje…
Myśleliśmy, że uda się zrobić jakiś trekking, jednak lipiec to nie najlepszy czas na takie aktywności, było bardzo upalnie.
Co warto zobaczyć na Ios? Oto nasze TOP 10:
TOP 10 IOS
- Plaża i zatoka Maganari – choćby na jedno plażowe popołudnie. Można tu przyjechać autokarem z Chory albo zafundować sobie wizytę od strony morza. Taką wycieczkę kupicie w porcie Chorze.
2. Przejażdżka po wyspie– najlepiej quadami i po południu, przed zachodem słońca. Ale zwykłym samochodem też spoko. Uwaga na kozy! Są królowymi tutejszych zbocz i ZAWSZE mają pierwszeństwo.
3. Wiatraki w Chorze – można stąd zrobić fajne fotki całej Chory, z górującymi nad miasteczkiem trzema kościółkami w tle.
4. Kościółek na samej górze Chory – doczłapaliśmy się tutaj o godzinie 17:00, więc byliśmy sami, a to niewątpliwy plus. Minus jest taki, że nie ma żartów ze słońcem w Grecji w lipcu, a po drodze raczej trudno o cień. Niemniej jednak, koniecznie trzeba tu wejść. Roztacza się stąd jeden z piękniejszych widoków, jakie do tej pory dane mi było zobaczyć. Nie widzieliśmy zachodu, czego żałuję. Mam podejrzenie, że można się wtedy osunąć z nadmiaru piękna.
5. Wracając z widowiska na szczycie Chory, drink w jednym z barów na starym mieście jest bardziej niż wskazany! Na przykład tutaj:
6. Port w Chorze to najbardziej żywe miejsce na wyspie, choć wciąż spokojne jak na turystyczne standardy. Jest tu dużo fajnych knajpek, sklepów, biur podróży, oferujących rejsy, przejażdżki quadami, rowerami, motocyklami.
7. Amfiteatr w Chorze – och, jak tu było magicznie! Byliśmy zupełnie sami i marzę zobaczyć tutaj jakieś przedstawienie albo koncert. Niby nic, amfiteatr z widokiem na morze, ale jednak to aż tyle – amfiteatr z widokiem na morze.
8. Winiarnia Ios Vinery – przyjechaliśmy z marszu nie umawiając się wcześniej, ale pan był tak miły, że w tempie przyspieszonym opowiedział nam o winnicy i winiarni, więc kupiliśmy kilka butelek bardzo dobrego wina. Prowadzona przez dwóch braci winiarnia i winnica działają od niedawna, na swoich zasadach i już z nagrodami. Starają się robić wino w sposób tradycyjny. https://www.facebook.com/IosWinery/ Polecam! Wina Ios Winery można też kupić w dwóch sklepikach na Ios – w Chorze i w porcie.
9. Lunch w barze Karma przy plaży Mylopotas – są tu fajne podesty, z niskimi stołami i hamakami zamiast krzeseł. Je się siedząc po turecku albo właśnie na hamaku. Pyszne i zróżnicowane jedzenie – pizza, zdrowe sałatki, budda bowls. Super.
10. Popróbować pysznego greckiego jedzenia – my uwielbiamy grecką sałatkę i jogurty z miodem i orzechami na śniadanie. I wszystko, co z morza. Albo naleśniki z nadzieniami wszelakimi, nie tylko na słodko, w Nutellarii w centrum Chory.
Ios to śliczna wyspa, która będzie nam się kojarzyć ze spokojem i spowolnieniem. Zastanawialiśmy się, czy gdybyśmy mieli tu przyjechać jeszcze raz, szukalibyśmy hotelu bliżej Chory i stwierdziliśmy, że nie. Wracaliśmy do naszego Maganari jak do azylu, no ale my już jesteśmy trochę starzy. Dziewczyny na wypad ze znajomymi wybrałyby jednak “centrum” Iosu, czyli okolice Chory. Wciąż nieporównywalnie bardziej spokojne niż Santorini.
Santorini
Cieszę się, że naszą podróż rozpoczęliśmy na Ios, a skończyliśmy na Santorini. Dzięki takiej kolejności na początku nasyciliśmy się turkusowym morzem i pięknymi plażami, a na końcu, opaleni i wypoczęci, mogliśmy skupić się na tym, co na Santorini najpiękniejsze, czyli na spektakularnych widokach z Firy i Oi.
Na Santorini nie przyjeżdża się dla rajskich plaż. Oczywiście można znaleźć urokliwe zakątki, jednak zdecydowana większość to plaże z ciemnym piaskiem albo kamieniste. My byliśmy na czarnej plaży Kamari, wielkiej, mega wietrznej Monolithos i na urokliwej, ukrytej Eros Beach. Odwiedziliśmy też Oię i Firę.
Gdzie spać na Santorini – Morning Star Traditional Houses
Polecam to super mieszkanie w miejscowości Exogonia, w jaskini z widokiem na kalderę, dolinę i morze. Jest bardzo klimatyczne, starannie wykończone i co bardzo ważne jest w nim przyjemnie chłodno. Ma dwie sypialnie, dobrze wyposażoną kuchnię, wygodne łóżka i fajny salon.
Na dachu budynku jest wielki taras, z ładnym widokiem na okolicę. Gospodarze są bardzo gościnni – w mieszkaniu czekało na nas ciasto marchewkowe upieczone przez właścicielkę, kolejnego dnia na klamce wisiała siatka z pomidorkami, a gdy wieczorem usiedliśmy na tarasie ta sama pani przyniosła nam butelkę wina, z otwieraczem, żebyśmy nie musieli schodzić na dół.
Tuż obok jest dobra restauracja, kilkaset metrów dalej Art Space Galery and Winery.
Wszędzie stąd jest blisko, bo Exogonia leży idealnie na środku wyspy. Do plaży Kamari jedynie 8 minut drogi, tyle samo do Firy.
http://www.booking.com/Share-TWHO01
TOP 10 SANTORINI
- Spacer po Firze – stolica Santorni jest według mnie równie piękna jak osławiona Oia, a jednocześnie bardziej przystępna dla przeciętnego człowieka. I trochę mniej tu turystów. Wokół miasta poprowadzona jest spacerowa promenada, z której można podziwiać dech zapierające widoki na morze i sąsiednie wyspy. Wspaniałość.
2. Oia – wygląda trochę jak inscenizacja do filmu, jest tak doskonała i wymuskana, że aż trudno uwierzyć, że prawdziwa. Pojechaliśmy tam późnym popołudniem, bo chcieliśmy obejrzeć zachód słońca, jednak to nie był dobry pomysł – tłumy aut i ludzi lekko nas przeraziły, zwłaszcza po 10 dniach w naszym azylu na Ios. Czułam się, jakbym właśnie wyszła z klasztoru prosto w ten wakacyjny, podniecony tłum. Oia jest arcyśliczna, ale nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że biorę udział w turystycznym spektaklu. Ekskluzywnym, pięknym, wymuskanym.
3. Przejażdżka konna – byliśmy przerażeni, gdy dziewczyny na wielkich wierzchowcach wyjechały ze stajni pod brukowaną górę, prosto do centrum miasteczka Megalochori. Potem zniknęły. Więc my w samochód i za nimi. Znaleźliśmy je na plaży, galopujące po brzegu, a pod kopytami koni rozbrygiwało się morze. Widok jak z filmu. Dziewczyny mówiły, że to niezapomniane przeżycie, więc pozostaje mi polecić: http://santorini-horse-riding.com/
4. Zabawy w morzu na plaży Kamari – ta plaża jest chyba największą i najbardziej znaną na Santorini. Wzdłuż niej poprowadzona jest promenada ze sklepami, restauracjami, barami i niedużymi hotelami. Się dzieje. Nam najbardziej podobała się część południowa, z czarnymi kamykami i fajnymi falami do wodnej zabawy, tuż przy czarnym klifie. Plaża jest zagospodarowana, czyli są tu leżaki i parasole, ale są też miejsca, gdzie można rozłożyć swój ręcznik. To nie jest plaża naszych marzeń, ale są tu przyjemne fale, nie za duże i nie za małe, takie akurat do zabawy nawet dla +18.
5. Plaża Eros o zachodzie słońca – jest ukryta za klifem i znajduje się tam fajny Theros Wave bar, służący za doskonałą scenografię dla sesji ślubnych. Plaża jest raczej wąska, ale przed zachodem słońca jest tu pięknie.
6. Zimne kraftowe lokalne piwo w barze Volkan on the Rocks – bar ulokowany jest dosłownie na końcu promendy. Widoki stąd są nieziemskie. Jest tu też kino na powietrzu, więc pewnie wieczorami odbywają się seanse. Bardzo miłe miejsce.
7. Przejażdżka kolejką kablową w Firze – gdy byliśmy w Firze, kolejka nie kursowała, pewnie przez covid. Z chęcią bym się przejechała, a potem dla treningu schodami Karavolades do góry:D
(fotki z internetu)
8. Odwiedzić lokalny kraftowy browar z osiołkiem – w niemal każdym sklepie z pamiątkami można kupić koszulki i bluzy z logo tego browaru. Bardzo skuteczny marketing zadziałał na nas, bo każdy wrócił z koszulką lub bluzą z sympatycznym osiołkiem. Można wybierać spośród siedmiu rodzajów piwa – Red Donkey, Crazy Donkey, Yellow Donkey, White Donkey, Lazy Ass, Slow Donkey i Blue Donkey.
9. Wizyta w choćby jednej z licznych winiarni na Santorini, na przykład tej: https://santowines.gr/visit-us – trzeba bookować z wyprzedzeniem, niestety nam się nie udało, bo nie było już miejsc.
(zdjęcie ze strony: https://www.giovannicarrieri.com/travel/santorini/portfolio-photo.php?idphoto=1158&language=en)
10. Kupić sobie coś greckiej marki Body Talk – BDTK i wspomóc greckich przedsiębiorców – ciuchy tej firmy można znaleźć w niektórych sklepach sportowych nawet na Ios. Na Santorini jest kilka takich miejsc.
Myślę, że wrócimy jeszcze kiedyś na Cyklady. Tym razem poza sezonem, kiedy temperatury nie będą zabijały, a ceny białych domków z basenami nie zrujnują budżetu.